Bez tytułu


24 kwietnia 2007, 00:01

właściwie kolejna nocna notka, ale lepsza taka niż rzadna, nie? jaki to był piękny dzień... znowu dzięki "Artusiowi" a może wcale nie dzięki, bo nie było go cały dzień, miło więc i sympatycznie spędziliśmy wszyscy razem ten dzień... w prawdzie spotkałam go w drzwiach, bo kiedy ja wychodziłam on akurat przyjechał ale jak to ja ładnie powiedziałam do jutra i wyszłam:) jutro już niestety będzie ale myślę, że będzie dało się przeżyć, bo jeśli nie to znowu cicho nie wysiedzę...:) taka się normalnie dzielna zrobiłam:) a ciotka dzisiaj pojechała to swojej upragnionej Anglii, póki co zero kontaktu ale jakoś tak podejrzanie wierzę, że jej się uda, oby... zakmnęłam właśńie okno:)

m_m?
24 kwietnia 2007, 23:38
Artuś to niestety mój szef, niby młody człowiek, bo ma 32 lata a porąbany straszliwie, a wszystko dlatego, że chyba za dużo kasy ma i ona mu do głowy uderzyła, prez co szacunku 0 do kogokolwiek, wszystkich uważa za śmieci i tylko on biedny taki tyle ma pracy choć cały czas siedzi gra, olewając resztę pracowników, którzy często nie mogą sobie palcem w 4y litery trafić, bo przyjmuje kolejną robotę \"na wczoraj\" jakoś nie moge się przekonać do niego...
24 kwietnia 2007, 01:33
...oj,mam zbyt duze zaleglosci,bo zastanawiam sie dlaczego tak \"lubisz\" niejakiego Artusia... ;)

Dodaj komentarz