Bez tytułu
15 lutego 2006, 23:02
przez ostatnich kilka dni straszliwy ból głowy nie pozwalał mi normalnie funkcjonować, właściwie dopiero dzisiaj było troszkę lepiej ale i tak (nie chwaląc się w ciągu trzech ostatnich dni udało mi się przełknąć 24 tabletki przeciwbólowe, które niestety i tak nie pomogły...) w każdym razie starałam się być dzielna a w sobotę znowu się nie wyspię, bo jadę do "babci" i na urodziny mojego chrześniaka (jak zwykle nie mam pojęcia z zego 4-o latek wyglądający na conajmniej 6-o latka może się ucieszyć, uhhhh) a Pawłowi w końcu kupiłam (tak jak sobie życzył) misiaczka i na pierwszy rzut oka wydawał się być zadowolony po czym straszliwie mu mina zrzedła, pytam więc czy coś z tym misiaczkiem jest nie tak a ten bardzo smutnym, zawiedzionym i spokojnym tonem odpowiedział mi tak: "wszystko" na co zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam się bronić a ten kontynuwł dalej "wszystko, bo ten misiaczek nic nie mówi a ja chciałem takiego mówiącego" i wtedy kolejny raz zobaczyłam jak bardzo ten świat jest brutalny, jednak dalej próbowałam się tłumaczyć, że innych misiów nie było a poza tym, że nawet gdyby były to i tak nie miałam więcej pieniążków a ten dalej swoje, że on chciał gadającego misia... i takie z nim gadanie, a najlepsze jest to, że kiedy pytałam go przez telefon co chce dostać to powiedział, że misia a jakiego? takiego zwykłego misia z uszami,rączkami i czarnym noskiem, taki więc był... coś straciłam wenę:(
Dodaj komentarz