Archiwum luty 2005, strona 4


Bez tytułu
09 lutego 2005, 00:54

Dziękuje za pocieszający komentarz;) a dzisiaj był całkiem w sumie sympatyczny dzień, widziałam się po południu z moją przyjaciółką i powiedziałam jej jak wygląda życie w moim domu, że dla coponiektórych jest to "dociąganie" od jednej do drugiej butelki" źle się czułam mówiąc jej o wszystkim, ale w końcu od czego są przyjaciele? trochę pogadałyśmy o tym wszystkim i okazało się, że jej ojciec też jakieś przekręty robi z mamą... nie będę tutaj o tym pisać, bo to nie o to chodzi ale wiem, że teraz wie o mnie dużo więcej niż do tej pory i bardzo, na prawdę bardzo mnie to cieszy... poradziła mi kilka rzeczy, na które w zasadzie i tak wiem, że się nie zdobędę, ale jak sobie przemyślę to kto wie? może akurat coś się uda z tego wykroić? chyba nikt nie wie jaki kamień spadł mi z serca od razu poczułam się lepiej... a do tego rano zrobiłam kilka rzeczy koło siebie, które tez troszkę poprawiły mi humor... jest lepiej niż było i to jest najważniejsze 

 

 

:((
07 lutego 2005, 23:41

to jest tak... jedni kupują samochody, drudzy mieszkania a trzeci to czego im potrzeba do szczęścia... ja nie należę do żadej z tych kategorii ludzi:( dzisiaj moja wściekłośc była przeogromna i jak zwykle za sprawą taty tak się stało, a wszystko dlatego, żpojechaliśmy oglądnąć "nowe" mieszkanie piotrka, a ten oczywiście jak się można było spodziewać wziął piersiówkę, bo przecież trzeba oblać mieszkanie, nikt poza moja siostrą o tym nie wiedział alepotem jakoś samo w praniu wyszło i co? oczywiście nie wyciągnął jej tam tylko kiedy wróciliśmy usłyszałam" idź po psa na górę, a ja tu aczekam na Ciebie, bo mnie nogi bolą" mama chyba wiedziała o co mu chodzi więc z nim zaczekała a ja poszłam jak grzeczna córeczka i wszystko było by ok, gdyby nie to, że nawet jeśli mu się nie udało napić czekając na mnie to na środku parkingu wyciągnął tą "małą" pieprzona piersiówkę i jednym haustem wypił wszystko co w niej było" jak tu się nie wkurzać? kiedy zapytałam co on robi i dlaczego odpowiedział krótko "nic, piję to co sobie nawarzyłem..." kolejny raz stanęły mi w oczach świeczki a ten dodał z uśmiechem na twarzy "nie mów mamie i kaśce, że się napiłem, bo znowu sie będą czepiać a jak się nie dowiedzą to się nawet nie zorientują, skąd, przecież wcale mu się jezyk nie platał, z resztą nie ma się co dziwić bo ćwiartka jak nic w tej cholernej piersiówce sie zmieściła, wróciliśmy z przyjemnego spacerku i tata wyciągnął tą samą iersiówkę z kieszeni po czym dolał do niej to co zostało w domu i zanióśł do łazienki a tam dokończył to na czym mu tak strasznie zależało... smutno mi i nawet nie mam komu o tym powiedzieć:(:(:(:(

Bez tytułu
06 lutego 2005, 00:30

najnormalniej w świecie się przejełam... może trochę za bardzo? nie wiem ale usłyszeć takie słowa od własnego ojca to na prawdę nic miłego... jak nie wiele słów potrzeba do tego by kogoś zranić, tak bardzo mało... słowa ranią bardiej niż noże tylko, że nie każdy sobie z tego daje sprawę a powinien, dzisiaj był chyba strasznie nie przyjemny dzień, ponieważ zastanawiałam się jak najlepiej było by odejśc z tego świata a może nie tyle jak a kiedy? tak bardzo pragnę umrzeć... coż, pewnie nie ja jedna:(

Bez tytułu
05 lutego 2005, 22:52

"miło" jest się dowiedzieć, że jest się kimś płytkim, bez intelektu i że się źle zapada w pamięci innych... pierdole:( a wszystko dlatego, że powiedziałam, że "Aleksander" był głupi, na prawdę mi się nie podobał i wydawało mi się, że mogę tak uważać a reszta towarzystwa się ze mną jak najbardziej zgodziła, jednak mój kochany Tatuś oczywiscie nie mógł się powstrzymać od komentarzy domowych, w prawdzie po ciemku i tak żeby przypadkiem ktoś ich nie uslyszał... jednak nie udało mu się, mama usłyszała i choć już leżała to o dziwo podniosła się z łóżka tylko po to żeby stanąć w mojej obronie... (aż dziwne się wydaje, że tak zrobiła ale raz na czas w końcu mogłaby) też nic miłego nie usłyszała ale mniejsza z tym, i jak tu kurwa mieć dobry humor i cieszyć się życiem??? kolejny raz odechciało mi się wszystkiego:(

Bez tytułu
03 lutego 2005, 23:59

a pączka zjadłam aż jednego ale za to pyszny był:) i wcale mi nie przeszkadzało to, że miał dużo kalorii, powiedziała bym nawet, że wręcz przeciwnie;)