Archiwum 11 lutego 2007


Bez tytułu
11 lutego 2007, 22:23

walentynki kolejny raz opanowały cały świat, wszędzie pełno serc i zniżek dla par... jakoś tak dziwnie sztucznym jest dla mnie dzień 14 lutego, co roku to samo... a co do wczorajszego dnia, a właściwie nocy to nie powiem, że ją odespałam, bo bym skłamała a wszystko dlatego, że wróciłam do domu coś koło 3 nad ranem, bo tak "super" zabawa była... pomimo tego, że miałam ochotę kilka razy wyjść wcześniej zostałam do samego "końca, jakoś nie udało mi się wyjść wcześniej, pikuś, w końcu z "przyjaciółmi" byłam więc dobrze się bawiłam, nie mniej jednak pobudkę miałam coś koło 8.30, bo niby z jakiej okazji miałabym się chociaż raz wyspać, przecież trzeba było pojechać do wielkiego marketu po spodnie dla Taty, co tam, że na 10 sklepów w nim może do jedngo wszedł nie mając wcale na to ochoty, po wielu wybrzydzaniach w końcu jednak kupił, choć sobie strasznie w brodę pluł, że kosztowały ponad 200 zł, to było koszmarne przeżycie, koło południa znowu siostrzyczka na obiedzie ale popołudnie nawet szybko zleciało, potem wieczór, sama się zdziwiłam, bo o 20.00 miałam już łazienkę z głowy i w zasadzie byłam "gotowa" do spania, i wtedy przyszła mi ochota na puszeczkę kukurydzy, a że wczoraj się w 2 takowe zaopatrzyłam wystarczyło więc wyciągnąć jedną taką z szafki, bo od wczoraj tam już stała i co więcej wygrałam z nią (tak wysżło, że znowu to ona nie przetrwała tego starcia, ale za to jaka pyszna była;)) dobra, tyle, bo pomysłów na napisanie czegoś więcej całkowicie brak... dobranoc więc? trochę głupio mówić dobranoc o tej porze ale trudno, jeszcze chwilkę znając życie tu posiedzę...