Bez tytułu


28 października 2005, 23:55

Łódź zaliczona... ale muszę przyznać, że dość sympatycznie było:) Mój "szef" się tak starał, że momentami łupio mi było, dlaczego? bo n dzień dobry postawił mi kawe i ciastko a potem obiad i jeszcze wziął kurczaki na wynos żebym głodna nie była (dosłownie SZOK) ale wróciłam wypompowana... grzaliśmy 170km/h i nie powiem żeby przy fotoradarach zwalniał, ograniczenia co kawałek do 70 a my dalej tyle ciągniemy ile się da... jednak w brew moim oczekiwaniom fajnie było i nawet mogłabym częściej na takie wycieczki jeździć:)

29 października 2005, 00:56
...to dopiero szef!!! nie znajdzie się jeszcze jedno wolne miejsce? ;)

Dodaj komentarz