Archiwum lipiec 2007


znowu jakiś nic
31 lipca 2007, 00:01

mój szef wrócił już do domu, dzisiaj nie wiem nawet z jakiej okazji ale nas odwiedził, w całkiem dobrym humorze (o dziwo) a tak całkiem wraca do pracy w środę i wtedy znając życie się zacznie... ale mniejsza z tym, w końcu nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło;) nawet byłam zadowolona z jego wizyty, bo nie chciało mi się z nim rozmawiać przez telefon apropo mojego urlopu, w każdym razie bez najmniejzego problemu się zgodził bym go dokończyła na koniec sierpnia, nawet stwierdził, że też tak woli, bo jak drugi praconik pójdzie w środę na urlop to nie miałby kto ksera obsługiwać – trochę mnie to zirytowało ale pikuś, może tyle na dzisiaj wystarczy?chyba będzie musiało, bo niby jak inaczej? a Piotruś już od godziny jest w drodze nad morze, dzieciaki pewnie śpią a ten jak znam życie i jego samego jedzie i gada albo śpiewa z radiem sam do siebie, kto go tam wie? w każdym razie chciałabym być razem z nimi ale trudno, chcieli jechać sami więc pojechali...a ja też gdzieś pojadę myślałam nawet o jakimś wyjeździe za granicę, może Egipt? kto wie, szkoda tylko, że tak w pojedynkę ale co zrobć jak nie mam z kim pojechać? samej trochę smutno ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, a tak poważnie to sama nie wiem czy się zdecyduję ale chciałabym gdzieś pojechać z dala od domu, od pracy i od wszystkiego tego co mnie tu trzyma... stop, wystarczy  już tak zupełnie na dzien dzisiejszy, bo jeśli terz nie skończę to ta notka już dzisiaj się nie ukaże, może nie musi ale tak sobie pomyślałam i tak ma być, w końcu kto ządzi na tym blogu, he? pewnie, że ja (bo niby kto inny??) tak więc kończę już te wypociny i będę się powoli zbierać, kurcze, jeszcze sobie kolejny raz przyponiałam, że wypadało by się powolutku za tą cholerną chemię brać, bo ak zacznę to znowu odkładać na później to nic już nie zrobię, bynajmniej nie dlatego, ze będzie mi dobch chęci brakować... a tak wogóle to dzisiaj jest 30 lipca... kolejna rocznica ślubu mojej siostrzyzki[:(] a ja ofiara dalej sama pomimo tego, że wszyscy mi tak dobrze życzą...

Bez tytułu
29 lipca 2007, 21:59
niedziela jak niedziela? Tata jak zwykle przeklinał jak szewc, bo tym razem nie umiał sobie video podłączyć tak żeby było dobrze, Mama zgarnęła opiernicz kiedy zaproponowała czy nie można tego jakoś tam zrobić, a potem wszystko przeszło na mnie, uhhhh poza tym bez zmian, dalej sama, dalej bez chęci do życia, dalej dalej...
kolejna notka?
28 lipca 2007, 23:44
powrót do szarej rzeczywostości, w poniedziałek przypuszczam, że znowu pójdę do pracy, będę chaiała dostać ten drugi tydzień urlopu w sierpniu... a wakacje jak? niby źle nie było a jendak mogło być lepiej, Tata codziennie zaczynał dzień od piwka więc z jego samopoczuciem różnie bywało...co wkurzało i mnie i Mamę... padam
Bez tytułu
21 lipca 2007, 00:45
podobno jutro z samego rana jedziemy, ciekawa jestem czy to prawda, bo nawet nie mamy przygotowanych rzeczy do spakowania, pikuś? kto wie? z jednej strony się cieszę, że będę mieć dwa tygodnie luzu od pracy a z drugiej boję się też, że będę zmęczona Rodzicami, ale ponoć na wakacje powinno się jechać z pozytywnym nastawieniem więc takie mam:) na polu temperatura dalej zabijająca, bo 32 stopnie, horror, ale wentylatora tu nie chcę, bo potem żyć bez niego się nie da... dam radę, w koncu dzielna chociaż troszkę jestem... laptopa zapewne wezmę ze sobą, bo przecież gdzieś będzie trzeba zgrywać zdjęcia ale czy jakąś notkę uda mi się napisać? kto wie, czy będą tam mieli jaki kolwiek internetchoć bezprzewodowy byłby najlepszy... idę spać, bo miałam się dzisiaj wcześniej położyć żeby jutro dobrze podróż znieśc, co tam, że dalej ma tak potwornie grzać?będzie dobrze:)
Bez tytułu
03 lipca 2007, 23:13

hmmyyy, co by tu znowu(...)? jeśli napiszę, że kolejny raz nie mam żadnej koncepcji to myślę, że nie skłamię, w pracy spokojnie choć sama nie wiem dlaczego dość męcząco, ale lepsze to niż siedzenie i nudzenie się, nie? głupie pytanie, oczywiście, że lepiej tak ale mniejsza z tym, w domu bez zmian czyli też spoko, wystarczy? na tą chwilę będzie musiało:) nic nie mam, zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem... wena nie wiedzieć czemu ale też poczuła się zdmuchnięta, dobra, tyle, koniec na dzisiaj (chyba)