Archiwum czerwiec 2007


Bez tytułu
30 czerwca 2007, 00:19

obiecanki cacanki... z głowy mi coś nie chce wyjść W., wszystko było takie piękne, co tam, że do czasu, bo chwilę później straciłam wszystkich "przyjaciół", kurcze, tak wiele miałam a teraz nie mam nic albo prawie nic, jedynie strach by na coś podobnego nie trafić ale jak można trafić gdy wszystkich się kwalifikuje do tej drugiej szufladki? dość tego, kurcze, od jutra biorę się za siebie, zacznę inaczej patrzeć na ten cholerny świat, może przez inne okulary? nie, nie przesadzajmy ale dam z siebie wszystko by zmienić swoje życie na "lepsze", by przynajmniej poczuć się lepiej, choćby nawet przez krótką chwilę, tak, postanowione, odwrotu nie widzę:) /od razu mi lepiej choć jeszcze nie wiem co i jak wymyślę/... tacy samotni, że chciałby nas porwać ten walc (to tak na dowidzenia, może się uda, że ostatnie takie smętne, bardzo lubię tą piosenkę, chyba dlatego, że utożsamiam się z nią, może... w każdym razie siedzę sobie i śpiewam cichutko, bo wszyscy już śpią a ja się na balkonie wyspałam więc póki co oczy mi się nie bardzo mają ochotę zamknąć) i znowu refren... dobra, przynudzam zapewne więc kończę już te moje wywody, zobaczymy co mi z nich wyjdzie, mniejsza z tym, coś na pewno DOBRANOC więc wszystkim smutkom, już za chwilkę może przytulę się do podusi a wtedy jest nie bardzo ale troszkę prawdopodobne, że jakoś zasnę, nawet księżyc mi w okno nie chce zaświecić, a widziałam go wieczorkiem jak świecił na pół okna – znowu będę spać sama, na szczęście już się zdążyłam przyzwyczaić... kurcze, znowu długa notka wyszła

 

Bez tytułu
29 czerwca 2007, 22:11

widzę, że kolejny raz notki brak... co tam, że pisałam je o 2 lub nawet 3 nad ranem, dawałam zapisz i widziałam je przez chwilę po czym wszystko się wywaliło po raz kolejny i brak czego kolwiek nowego... uhhh wczoraj widziałam się z koleżanką, ż którą nie bardzo miałam ochotę się widzieć, okazało się, że za 3y tygodnie rodzi, wyściskałam ją na wszystkie strony i jakoś tak smutno mi się zrobiło, bo tylko ja ofiara cholerna dalej sama jak palec, znaleźć sobie pomimo szczerych chęci nikogo nie mogę, mam na rzęsach chodzić czy co żeby ktoś się zainteresował? w dupie mam takie coś, myślałam, że samo przyjdzie w odpowiednim momencie a tu czas leci a ja dalej na tym samym etapie co 7 lat temu, czasami patrzę w przeszłość i żałuję jak jasna cholera, że skończyłam to co skończyłam, bo pomimo tego, że w końcu zorientowałam się, że jestem jak paszek na uwięzi czułam się bezpieczna i kochana, wiedziałam, że mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy i nigdy nic złego na ten temat nie usłyszę, niby dalej jestem kochana ale to nie tak, tak nie chcę, może mam kurza twarz jakieś wygórowane wymagania? po prostu bym chciała żeby ktoś był, nie koniecznie piękny i bogaty, wystarczyło by mi chyba by stał obok mnie ktoś kto chciałby ze mną być choćby nie wiem co się działo, ktoś kto doceniałby wszystkie moje starania, ktoś, kogo chciałabym widzieć 24 h na dobę choćby po to by czuć się bezpiecznie... pewnie jutro wywalę tę notkę, bo stwierdzę, że same bzdury w niej napisałam ale kurcze, sama prawda... i znowu jakoś tak mi dziwnie...:( może potem coś dopiszę, może poprawi mi się samopoczucie, może coś uda mi się zmienić (choć nie sądzę) a do tego wszystkiego Tata był u kolejnych lekarzy i znowu nic się nie dowiedział, jakaś głupia młoda koza go tylko podpieprzyła dość konkretnie dziwiąc się, że w kwiecie wieku całymi dniami może siedzieć przed telewizorem, i że nie ma prawa jazdy – jak tacy ludzie mogą być lekarzami? przecież do nich się po jakąś poradę przychodzi albo co a ta idiotka normalnego człowieka mogła by popchnąć do czegoś głupiego... nabuzowałam się od nowa, zmiatam więc pod prysznic a potem znając życie wrócę tu i kto wie, może jeszcze jakąś notkę napiszę. Chemia już wiem, że14 września o 15 z minutami, przeraża mnie to póki co ale wiem, że będzie dobrze. Dobra, zmykam

 

 

Bez tytułu
25 czerwca 2007, 23:54

jutro pobudka ponoć chwilkę po 5, bo o 6 najpóźniej musimy wyjechać żeby Mama zdąrzyła na 6.30 na dworzec, bez sensu trochę, Tata bidunia już dzisiaj miał smutną minę choć dobrze wie, że Mama wyjeżdża tylko na 2 dni, nie lubię takich szkoleń ale co tam? pikuś, dobrze będzie... sąsiad mi dzisiaj proponował kupienie z nim na spółę psiaka, fakt, że szczeniaki były obłędne ale wolałabym nie mieć z tym typem wiele wspólnego, tak sobie siedzę i myslę sama chyba nie wiem o czym ale mniejsza z tym, czasem w koncu można... dobranoc, bo nie całe 6h snu przede mną

Bez tytułu
24 czerwca 2007, 22:35

hmmyyy... i tylko tyle? może być i tak

Bez tytułu
24 czerwca 2007, 07:52

Wakacje, znów są wakcje... ale co mi z tego? kiedyś ten "wolny" od wszystkiego czas sprawiał mi więcej radości, teraz mam wrażenie, że już tak nie jest... dlatego, że pracuję? zapewne, ale pocieszam się tym, że za nie cały miesiąc wyjadę i będę się "dobrze" bawić w ponoć pięknych Bieszczadach, a może bezsłowa może? dobra, chodzić po górach będę, nawet jeśli nie są duże, trzeba się będzie rozkręcić:) doczekać sę już nie mogę tego urlopu... (co to jest urlop? bo jeszcze nie miałam okazji – mniejsza z tym, w tym roku się przekonam, wszystko już postanowione), dość... potem będzie coś więcej