Archiwum maj 2007


Bez tytułu
31 maja 2007, 23:21

udało się wyjść  17, czyli tak jakby nie patrzeć w miarę punktualnie:) niby z jakiej okazji mam siedzieć codziennie dłużej niż powinnam? i tak przychodzę codziennie na 8 zamiast na 9 więc chociaż wyjść mogę normalnie, nie? oczywiście, że tak:) szarobury dzień bynajmniej nie z powodu jakiegoś tam nie najlepszego czy też najlepszego humoru, poprostu szaro, buro i ponuro, deszcz, deszcz czasem z ledwo widoczną odrobiną słońca, senny dzień od samego rana, tak senny, że wieczorem obie usnęłyśmy na filmie, nawet nie wiem o czym był, bo się wciągnąć nie zdąrzyłam:) pikuś, czasem i tak bywa...

Bez tytułu
30 maja 2007, 23:52

hmmyyy... spacer trochę jakby fajny był, szkoda tylko, że znowu w pojedynkę, bo już nawet psa nie mam żeby samotnie nie wychodzić, pikuś, powiedzmy, że przywykłam do tego, fryzjer jednak nie wypalił więc humor nie wiele lepszy a może tylko mi się zdaje? w pracy nawet źle nie było, bo szef miał dość dobry humor, dzisiaj siedziałam tam prawie 12 godzin ale tylko dlatego, że nie było parasolki do pożyczenia a lało ja z cebra, mniejsza z tym, w domu byłam coś koło 20... a jutro ostatni maj, kolejny miesiąc już prawie dobiegł do końca – leci jak z bicza strzelił, zmykam już chyba bardziej na dobre, bo jakoś tak jakby mi się tu siedzieć nie chciało...

Bez tytułu
29 maja 2007, 01:05

pomimo dość późnej godziny siedzę sobie i patrzę na księżyc, który niestety ale jeszcze ciągle może na szczęście odbija mi się w szybie, mogłabym tak godzinami na niego patrzeć... a dzień dzisiejszy? hmmyyyy... Tacie znowu odpierniczało od samego rana i jakiś taki jakby agresywny był, znowu wszystko było źle, Mama jak dzwoniła do domu to też coś nie bardzo jej odpowiedział i oczywiście bez kurw się nie obeszło, stwierdziłam, że nie bardzo mam ochotę z nimi siedzieć a Mama to chyba wyczuła, bo zapytała czy pojadę z nią debrać jakiś list na pocztę (nota bene też swoje usłyszałam, że jak mi się chce wypatrywać co w listowniku leży), awizo ze skrzynki przyniosłam, pojechałyśmy więc razem choć miałam większą ochotę tam pójśc niż pojechać ale dobre i tyle było, kiedy wróciłyśmy pod dom stwierdziłam, że ide na spacer a Mama na to zaproponuj to Tacie, może Ci powie o co mu tym razem chodzi, na szczęście nie chciał iść więc poszłam sobie samiutka... i tak spacerując po tych zakichanych łąkach stwierdziłam, że może mogło by się znaleźć coś co by mi humor poprawiło, poszłam więc do tesco łudząc się, że może fryzjer mi pomoże ale kicha, dzisiaj już kończył zmianę ten, do którego "chciałam" iść, umówiłam się więc na jutro, zobaczymy co tym razem wymyśli;) dobra, dość, słucham sobie właśnie Mari Peszek i jakoś tak mnie to rozkłada... a spacerek był w sumie przeszło 2u godzinny więc troszkę się odstresoałam na nim, i coś jeszcze chaiałam napisac ale jak zwykle wyleciało mi z głowy co to miało być... dobranoc więc choć pewnie jeszcze się nie polożę...:) 

Bez tytułu
27 maja 2007, 01:01

biologia zaliczona:), polski pisemny myślę, że też, choć tematy były koszmarne, jutro znowu majca i do domciu a w nim? Rodzice, brat z dzieciakami i siostrzyczka z mężem a wszystko z okazji Dnia Matki i ponoć moich imienin... smutno będzie, bo brat znowu przyjdzie bez żony, podobno dzwoniła dzisiaj i plakały obie z moją Mamą rozmawiając przez telefon, przy okazji ja dostałam opiernicz, że ponoć powiedziałam Marcie z początkiem stycznia, że Tata chce się wyprowadzić, pikuś, może ale nie sama z siebie tylko pewnie Marcyśka sama zapytała... podobno znowu się kłócą i Piotrek tym razem już poważniej się wyprowadza. Ale czemu jak zwykle najbardziej  poszkodowane są dzieciaki? a może jeszcze się pouklada? hmmyyy...

Bez tytułu
25 maja 2007, 23:35

jak można być tak bezmyślnym człowiekiem żeby zostawić na balkonie psa, który cały czas szczeka nie dając spokoju reszcie mieszkańców? zadzwoniliśmy na policję żeby w końcu zainterweniowali i co? przyjechali, pies jak zwykle gdy ktoś przechodzi się zamknął, poświecili mu latarką po oczach i odjechali nie reagując na nasze krzyki z balkonów, reakcja była tylko taka, że nie ma przepisu zabraniającego trzymania zwierząt na balkonie, ale chyba o zakłócaniu ciszy już jest, nie? niby tak ale ten pies tego paragrafu nie łamie, z resztą jak nie ma właściciela to z tym też nic nie zrobimy... mogli go przecież zabrać ale nie, bo muszą mieć świadków, którzy złożą zeznania, "proszę wejść na górę to złożymy zeznania", nie, proszę zejść do radiowozu, "nie mogę, bo mam małe dziecko, które też nota bene spać nie może a nie będę go teraz tarmosić, bo kolejny raz usypia" to trudno, to pies wam tak będzie szczekał do usranej śmierci, uhhhh...