Archiwum 21 maja 2007


Bez tytułu
21 maja 2007, 22:36

jakiś dziwny smutek znowu mnie dopadł, nie wiem dlaczego tak się stało ale się stało i siedzę sobie sama z moim smuteczkiem tak jak zwykle, jak od lat, ciągle tylko ja i on... a może wcale nie jest tak źle jak mi się znowu wydaje? kto to wie...pewnie nie jest tylko ja znowu coś przesadzam, ale w końcu raz na jakiś czas można sobie choć troszkę ponarzekać, nie? czasem tak bywa, że nawet nie można a trzeba... od razu mi lepiej:) nawet się uśmiechnę żeby nie było, śpiewam sobie półgłosem i to też mnie chyba rozluźnia, zaczynam od końca ooooo, zaczynam od końca no i dobrze bawię się... wcale tak nie jest ale tak śpiewają więc za dużego wybory nie mam, jakoś tak mi dziwnie na sercu kiedy wiem że "wszystko robię nie tak jak trzeba", bo teoretycznie straszliwie "zlewam" moich "PRZYJACIÓŁ", bo nie mam ochoty się z nimi spotykać i wogóle wszystko robię jakoś tak pod prąd... kurcze, raz na czas myślałam, że można, a z "przyjźnią" chyba będę musiała się pożegnać, w końcu co to za przyjaciel, który nawet się nie zainteresuje czy żyję tylko dzwoni z "mordą" o co znowu jestem obrażona? bo przeginam i wogóle 0 jakiej kolwiek inicjatywy z mojej strony – nie to, żeby oni coś robili, zawse tak było, że ja byłam wszystkiemu winna, a niby z jakiej okazji mam się na takie g... godzić, ciekawe czy będą się wyżywać za każdym razem kiedy zadzwonię zapytać co słychać, a dupa, pewnie nie zadzwonię, bo mnie wkurzyli, o dupę takich przyjaciół rozbić, jak czegoś potrzebują to zawsze od razu "stoją pod drzwiami" a ja mam tego dość i prawie... ufff, jak mi ulżyło jak się choć troszkę wyżaliłam:) od razu lepiej (teraz duet z Wydrą)