Archiwum 11 września 2006


Bez tytułu
11 września 2006, 23:57

dzisiejszy dzień minął jak z bicza strzlieł, szkoda, że wszystkie tak nie mijają... w pracy miałam tyle roboty, że nawet nie było czasu na zegaek zerknąć, potem długi powrót do domu (bo mi wszystkie dojazdowe ulice pozamykali) a potem siedzenie z siostrą i resztą rodzinki przy stole, niby źle nie było a jednak czegoś mi brakowało a może po prostu kogoś??;( ale chyba nie to w dzisiejszym dniu było najważniejsze, zadzwonił telefon i tak wyszło, że Mama go odebrała... "Adaś, jakaś pani do Ciebie" chwila niepewności i... okazało się, że to "siostra" Taty zadzwoniła ze stnów, poł godziny nie ich było, potem oni zadzwonili żeby sprawdzić czy na pewno dobry numer podała a wieczorkiem jeszcze raz Tata tym azem przez skypa, bo podobno jst dużo taniej, i pogadali  sobie - a ja nawet nie spodziewałam się, że tyle czasu można rozmawiać z kimś kogo właściwie się nie zna - przeszło 1,5 h. Dało się wyczuć w rozmowie, że ma duży żal do Dziadka, że tak potoczyły się jego losy a nie inaczej ale do Taty powiedziała, że żalu nie ma, bo cóż on temu winny, że wolał pozostać przy Babci, może się uda i odnowią kontakt? fajnie by było;)

Bez tytułu
11 września 2006, 00:49

umówmy się, że fajnie było, "pogadałam" sobie z "psiapsiułą" ale jej mąż też nas słuchał trzecim uchem i teraz się zastanawiam czy jegoTata znowu będzie pytał moją Mamą czy nie chcę zmienić pracy, bo mój szef to dupek, uhhhh... (ja bym tak nie potrafiła ale co tam??) obudziłam się przed chwilą, potem wzięłam szybki prysznic o późnej porze a teraz spadam do spania, bo i tak już tylko5 i pół godziny snu mi zostało, dobranoc więc...