Archiwum 25 marca 2006


Bez tytułu
25 marca 2006, 23:18

jednak nie było aż tak źle jak myślałam, że będzie, w każdym razie obiadek u szwagra był przepyszny [(mogę Wam powiedzieć, co pysznego jadłam: kotlety smażone z miodem i cytryną i bodajże kolendrą) + pekińska + przesolony ryż (ale byłam tak przegłodzona, ż miałam wrażenie, że gdyby ktoś konia postawił przede mną to zjadłabym go z kopytami)

Bez tytułu
25 marca 2006, 00:23

żeby było ciekawiej to jutro znowu idę do pracy i w związku z powyższym już powoli zapominam, co oznacza słowo weekend... a z drugiej strony wszystko ma swoje plusy - nie muszę jechać z rodzicami na wieś, nie mówię, że byłoby źle czy coś, ale nie chciałoby mi się chyba, chociaż wszyscy są tam bardzo sympatyczni to jednak nie wystarcza a po pracy znowu do Wieliczki na obiadek do siostrzyczki (ciekawe codobrego zaserwują) kolorowych snów...