Archiwum wrzesień 2005


Bez tytułu
30 września 2005, 23:57

kolejny dzień minął, kolejny taki jak każdy jeden: śniadanie, sprzątanie, zakupy, obiad potem miasto i powrót do domu... ale już nie długo, właściwie to był ostatni taki mój dzień, bo w poniedziałek przecież zaczynam pracę:) zobaczymy jak się wszystko poukłada...

Bez tytułu
29 września 2005, 22:08

'82 pierwsza bramka i pewnie ostatnia... niestety nie dla nas:( trochę szkoda, że chłopakom znowu się nie powiodło ale taki widać ich los:( do końca meczu nie dorwałam... zasnęłam ale mówiłam, że coś jeszcze dopiszę;) Tata wrócił przed chwilką (w stanie powiedzmy, że dobrym) z nadzieją, że Engela wypierniczą...dobra, chyba to by było na tyle... dobranoc

Bez tytułu
29 września 2005, 22:00

do tej pory mocno trzymałam kciuki ale chyba jak mają strzelić bramkę to i bez moich kciuków strzelą, nie? Tata na meczu pewnie się denerwuje a ja w domu, teraz już tylko radio mi pozostało, bo mama okupuje telewizję (może mniej się będę denerwować?) dobra, teraz się wsłucham a potem jeszcze pewnie coś dopiszę;)

Bez tytułu
29 września 2005, 11:02

wczorajsza notka jest niekompletna, bo... w poniedziałek zaczynam pracę:) co nie ukrywam bardzo mnie cieszy, nie wiem jeszcze nic konkretnego ale na pewno nie będę pracować jako kura domowa:D:D:D:D później coś jeszcze napiszę, bo teraz już przed ostatni raz zbieram się na zakupki (nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę-ale to chyba nie dziwne...)

Bez tytułu
29 września 2005, 00:34

wróciłam:) tzn. może nie tyle ja, co mój komputer do mnie... i nie ukrywam, że jestem niesamowicie uchachana tym faktem, bo smutno mi było bez niego, ale najważniejsze, że było a teraz już nie jest, w związku z powyższym dawno notki nie było i pewnie wypadałoby napisać co się działo przez te ten tydzień, hmmyyy... w zasadzie chyba nic szczególnego... moja piesia ledwo chodzi, na schodach się przewraca i  nie może się bidunia podnieść:( a poza tym chyba wszystko tak jak było... na wyborach byłam i powiem tak, jak zobaczyłam moją "komisję wyborczą" to odechciało mi się głosować, dlaczego? bo siedział w niej brat mojego byłego i akurat ja byłam na jego liście mieszkańców... początkowo chyba mnie nie poznał, ale jak podałam imię i nazwisko to już dobrze wiedział kim jestem i wtedy tak jakoś smutno mi się zrobiło, że "nie jesteśmy rodziną”, ale nic nie powiedział, nawet się nie uśmiechnął, dostałam "płachtę" do głosowania a kiedy już zagłosowałam szybko stamtąd wyszłam...