Archiwum 11 stycznia 2005


Bez tytułu
11 stycznia 2005, 21:07

a z drugiej strony dlaczego ja się dziwię, że cała zestresowana chodzę... w końcu mam ojca nie dość, że alkoholika to jeszcze złodzieja, przykre to jest ale przecież jego całe życie okradali to on teraz może odebrać to co jego (gówno prawda ale z takiego założenia wychodzi a tak na prawdę nic go nie usprawiedliwia), mam ochotę wrzeszczeć ale nie chce mi się słuchać jak znowu mieliby do mnie pretensje...

Bez tytułu
11 stycznia 2005, 20:22

jakie to wszystko jest popierdolone... wszyscy mają o byle gówno pretensje:( kurwa kiedy będę mogła żyć tak jak ja chcę a nie tak jak ktoś uważa, że było by dla mnie "najlepiej"? jakim prawem mówią mi co i jak  mam robić, przecież do cholery już mam trochę lat i mogę sama za siebie decydować, kiedy to gówno zwane życiem się skończy? jak dla mnie mogło by się już a nawet wczoraj wtedy przynajmniej mniej łez bym wylała...a tak to siedzę z pierdolona chusteczką i smarkam jak głupia, nagle mama zaczęła sie nade mną litować... "porozmawiaj ze mną a nie płacz" nie chce mi się rozmawiać ani z nią ani z nikim innym... potem coś jeszcze dopiszę, bo siedzi koło mnie i co chwile pyta z kim rozmawiam, przecież jej nie powiem, że piszę właśnie o tym jak mi źle a sama się przecież nie zorientuje...